Kliknij tutaj --> 🐇 co będzie po słodziakach
Poniedziałek, 14 sierpnia. Imieniny: Alfreda, Maksymiliana, Selmy WIADOMOŚCI. Anna Dara z KGW Gołkowice została II wicemiss Festiwalu „Polska od Kuchni”!
Co u Słodziaków, tysiące wrażeń Skoki, przygody w krainie marzeń Co u Słodziaków, tysiące wrażeń Skoki, przygody w krainie marzeń Słodziak Borys - bóbr malutki „Co tam u was moje ludki”? Miękki pyszczek mam Chodź się bawić, mój kolego Poturlajmy się na drzewo Co u Słodziaków, tysiące wrażeń
Z okazji Światowego Dnia Środowiska obchodzonego 5 czerwca książka o Słodziakach w wersji eko trafia do sklepów sieci Biedronka. Słodziaki edukują w kwestii ekologii, fot. mat. pras. Reklama
Jesteśmy po to, by stworzyć idealne warunki dla rozwoju poznawczego, społecznego, emocjonalnego i fizycznego dzieci w wieku 1-3 lat. Bezpieczeństwo Mając na uwadze potrzeby i możliwości dziecka umożliwiamy mu ich realizację poprzez odpowiednio dobrane działania edukacyjno –wychowawcze i zabawę.
Nie odpuszczajcie oglądania Hiacynty również dzisiaj :) Odcinek 3 - Wypad za miasto Hiacynta postanawia wyjechać za miasto, do pewnej lordowskiej posiadłości, lecz wcześniej odwiedza tatę. W tym
Site De Rencontre Maine Et Loire. Biedronka właśnie wystartowała z nową kampanią. Sieć chce zachęcać klientów do kupowania świeżych produktów, takich jak owoce i warzywa. Biedronka chce także promować swoich pracowników jako ekspertów od jakości i świeżości - od teraz to “ŚwieżoznawBiedronka idzie za ciosemBiedronka zamierza dalej budować swoją pozycję lidera wśród sieci sklepów w obszarze świeżych produktów. Skojarzenia z akcjami “Gang Słodziaków” i “Gang Świeżaków” są jak najbardziej na miejscu - obie kampanie promują zakup świeżych owoców i warzyw. Biedronka coraz bardziej poszerza swoją ofertę świeżych artykułów spożywczych. W sklepach sieci można dostać świeże owoce i warzywa, pieczywo, mięso oraz ryby. Biedronka sklepem rokuJakość świeżych produktów w sklepach sieci jest doceniana nie tylko przez konsumentów, ale też ekspertów. W tym roku Biedronka została nagrodzona wyróżnieniem w kategorii “Market Roku” za świeże artykuły spożywcze. Jury doceniło też sieć za kształtowanie prawidłowych postaw żywieniowych wśród dzieci i młodzieży przez kampanie edukacyjne, takiej “Gang Słodziaków” i “Gang Świeżaków”.Współpraca środkiem do celuBiedronka podkreśla, że dbałość o świeżość jest priorytetem sieci od wielu lat, a efekty są zauważalne dzięki systematycznej pracy, w którą zaangażowanych jest wiele osób. W procesach kontroli uczestniczą rolnicy i dostawcy, pracownicy działu jakości i pracownicy sklepów - Świeżoznawcy. W samym 2018 roku kontrole objęły 6 500 000 opakowań zbiorczych owoców i warzyw. Pracownicy zdobywają specjalistyczną wiedzę o jakości dzięki uczestniczeniu w warsztatach Szkoły Produktów Świeżych. Na przestrzeni ostatnich pięciu lat szkolenia ukończyło 54 tys. Akcja Świeżoznawcy podkreśla profesjonalną wiedzę naszych pracowników w kategorii produktów świeżych, ich zaangażowanie oraz szczególną rolę w zapewnianiu wysokiej jakości produktów. Chcemy, aby nasze sklepy były miejscem pierwszego wyboru dla wszystkich poszukujących owoców i warzyw, które są podstawą codziennych zakupów Polaków - tłumaczy Beata Jankowiak, dyrektorka marketingu i członkini zarządu sieci Biedronka.
Objawy cukrzycy u dzieci – jak je rozpoznać? Zobacz artykuł. Cukrzyca atakuje z każdej strony – i młodych i starych, niezależnie od statusu materialnego czy miejsca zamieszkania. Coraz częściej chorują na nią dzieci – praktycznie w każdym wieku, choć najczęściej daje o sobie znać u tych w wieku od 6 do 15 lat. Cukrzyca typu 1., bo o niej mowa, swoje największe żniwo zgarnia zimą. Wówczas oddziały diabetologii pękają w szwach, a dla wielu rodzin rozpoczyna się nowe życie – z insuliną, glukometrem, nieprzespanymi nocami i ważonym każdym kęsem jedzenia. Cukrzyca typu 1. pojawia się znienacka – bardzo często w rodzinach, gdzie nikt na nią wcześniej nie chorował. Choć to choroba, która ma bardzo charakterystyczne objawy, nie zawsze jest od razu diagnozowana i rozpoznawana. Warto zapamiętać objawy cukrzycy, aby przypadkiem nie przeoczyć ich u swoich najbliższych. Historia 1 – Paweł Grudzień 2011 Podczas Świąt Paweł chwali się znajomym, jaki jest chudy – podnosi koszulkę i wciąga brzuch – widać każdą kosteczkę. Z mężem patrzymy na to i komentujemy: urosłeś ostatnio kilka centymetrów, jesteś mega aktywny, grasz w tenisa – to pewnie jest powód. Po Świętach zaczyna bardzo dużo pić i często robi siku. Styczeń 2012 4 stycznia – idę z Pawłem do lekarza pediatry – lekarka bada go, nie zleca żadnych badań (morfologię miał robioną 3 miesiące wcześniej) – praktycznie wychodzimy bez diagnozy. Denerwuję sie, gdyż za dwa dni wyjeżdżamy na narty. 5 stycznia – idziemy do innego lekarza pediatry – praktycznie to samo – wychodzimy bez zlecenia badań, bez diagnozy. 6 stycznia – jedziemy do słynnego pediatry od pasożytów – patrząc na Pawła przezroczystą cerę i cienie pod oczami, wyrokuje: ma robaki, wrócicie z nart przeleczymy go… 8 stycznia – wyjeżdżamy na narty – Paweł marudzi, nie chce jeździć, zasypia w restauracji na stoku, cały czas chce mu się pić. Po kilku dniach wieczorem podczas kolacji wypija niemal 3 litry wody… 17 stycznia – w naszej grupie jest lekarka, która osłuchuje Pawła i sugeruje zebyśmy natychmiast pojechali z nim do lekarza. I tak zaczyna się Pawła i nasze nowe życie – w górach, za karetką pogotowia, która wiezie go na sygnale do szpitala w Villach. Potem dowiedzieliśmy się, że miał cukier 830 mg/dl (norma wynosi 70-99 mg/dl na czczo). 25 stycznia – przejeżdżamy do Centrum Zdrowia Dziecka na oddział Diabetologii i Endokrynologii. Szkolimy się, uczymy wszystkiego. Nadal nie rozumiemy, co się wydarzyło. Pytamy o nasze drugie dziecko i słyszymy, że owszem prawdopodobieństwo zachorowania jest, ale bardzo niewielkie… Luty 2012 – po powrocie ze szpitala badamy naszego drugiego syna, Tomka (wszystko ok), odchodzi od nas opiekunka, dziadkowie są w ogromnym stresie. Poukrywali wszystkie słodycze, uczą się nowego sposobu wydawania Pawłowi posiłków – najpierw mierzenie cukru – telefon do mamy/taty, ważenie jedzenia, insulina i dopiero posiłek. Nie ukrywają, że boją się sami opiekować Pawłem. Kilka razy spotykają się w szpitalu z dietetyczką, która cierpliwie tłumaczy, jak i co liczyć, jak ważyć zupę, ziemniaki, chleb, czego unikać. Reakcja szkoły – Pani dyrektor klas I-III obiecuje, że zrobi wszystko, aby Paweł mógł normalnie przebywać w szkole, tak jak wcześniej, przed zachorowaniem. Chce abyśmy udzielili maksymalnie dużo informacji nauczycielom i opiekunom, panu od WF-u. Włącza w temat szkolną stołówkę, gdzie panie kucharki kilka nocy nie śpią i wymyślają jak ważyć i wydawać Pawłowi posiłki (stołówka wydaje dziennie ok. 400 posiłków). Paweł ma prawie 8 lat. Po powrocie do klasy robi prezentację z osprzętu, którego używa. Pokazuje film o Lwie Lennym, który w sposób prosty i zrozumiały opowiada o cukrzycy. Zjada obiady i ma bardzo dobre cukry, zaczyna chodzić na swoje treningi…życie toczy się dalej. Historia 2 – Tomek Marzec 2013 – Tomek ma niespełna 3 lata. Od kilku dni obserwuję, że dużo pije i siusia. Niestety doskonale wiem, co się dzieje i pomiar glukometrem to tylko formalność. Znowu lądujemy w CZD z cukrem 330…dzień przed urodzinami Pawła. To koszmar, w który bardzo długo nie możemy uwierzyć. Dla Tomka posiadanie pompy było tak bardzo naturalne, że zupełnie się nie dziwił. Spokojnie przyjmuje wszystkie zmiany. Od razu załapuje, że zanim cokolwiek zje, musi zapytać czy może. Ciocie w niepublicznym „Kolorowym przedszkolu” od razu oferują pomoc – chcemy, aby do nas wrócił, potrzebujemy szkolenia i będziemy się nim zajmować. Z pomocą CZD i dr Marty Wysockiej-Mincewicz szkolimy wszystkich, uczymy, pokazujemy jak należy mierzyć cukier, obsługiwać pompę, ważyć, sprawdzać. Po 3 tygodniach Tomek wraca do przedszkola. Dziś (w 2017 roku) Paweł ma 13 lat, a Tomek 7. Paweł już nie pyta kiedy wyzdrowieje, Tomkowi jeszcze czasami się zdarza… Aleksandra i Piotr Utrata Słodziaki – Fundacja dla dzieci z cukrzycą; RAMKA Objawy cukrzycy typu 1 Objawy cukrzycy klasyczne Wzmożone pragnienie; Częste oddawanie moczu, moczenie nocne; Ubytek masy ciała, nawet przy zwiększonym apetycie; Zapalenie skóry okolicy sromu, a u chłopców pod napletkiem, u małych dzieci nasilone zapalenie pieluszkowe; Narastające osłabienie/zmęczenie, senność; Zapach acetonu z ust (stan zaawansowany); Zaburzenia ostrości widzenia (reakcja na wysoki cukier). Objawy cuklrzycy niecharakterystyczne, mniej oczywiste: Początkowo krótko zwiększone łaknienie, potem brak apetytu, co nasila ubytek masy ciała; Zaczerwieniona twarz, ciemno-czerwone wargi – w stanie zaawansowanym – wiąże się z nasilonym odwodnieniem; Wolniejsze gojenie się ran – częściej w cukrzycy typu 2, gdyż wymaga dłuższego okresu rozwoju; Zapalenie zewnętrznych narządów moczowo-płciowych, wydzielina często grzybicza, biała, obfita; Przyspieszony i pogłebiony oddech – stan zaawansowany wiąże się z zakwaszeniem organizmu; Zapalenie gardła – czerwone, czasem z białawym nalotem, język obłożony, tzw. pseudoangina diabetica (w odróżnieniu od anginy jest bez gorączki); Bóle brzucha, nudności i wymioty, twardy brzuch – objawy zaawansowanego stadium kwasicy ketonowej; Kurcze mięśniowe – przy dłuższym okresie rozwoju, występują przy większych zaburzeniach jonowych; Utrata przytomności/śpiączka cukrzycowa – bardzo zaawansowane stadium. Materiał przygotowany przez Fundację Słodziaki, we współpracy z dr n. med. Martą Wysocką-Mincewicz
Gdy w pobliżu plaży tonie człowiek, wiele osób odruchowo chce mu pomóc i bez zastanowienia wchodzi do morza. Zapominają o tym, że skoro ktoś znalazł się w niebezpieczeństwie, to woda może nadal stanowić zagrożenie. "Plażowicze mogą samodzielnie organizować akcję ratunkową tylko wtedy, gdy warunki nie budzą żadnych wątpliwości" - mówi Rafał Sroka, ratownik WOPR, koordynator sopockiego środę, 13 lipca na plaży w Jantarze wszczęto alarm - ktoś miał topić się w morzu. Plażowicze zareagowali błyskawicznie i po chwili utworzyli w wodzie tzw. łańcuch życia. Kilkanaście osób trzymało się za ręce i przeczesywało dno w poszukiwaniu topielca. W pewnym momencie wysokie fale doprowadziły do rozerwania łańcucha, a cztery osoby znajdujące się najdalej od brzegu zaczęły tonąć. Interweniowały służby, reanimowano dwóch wyciągniętych z wody mężczyzn. Jeden z nich, 32-latek, zmarł w szpitalu. Po zakończeniu akcji ratunkowej okazało się, że alarm był prawdopodobnie fałszywy. Nie zgłoszono żadnego zaginięcia, na brzegu nie znaleziono pozostawionych na plaży w JantarzePAP/Jan DzbanTego dnia na plaży w Jantarze obowiązywała czerwona flaga. "Jeśli warunki są trudne, nawet ratownicy nie podejmują zwykle decyzji o utworzeniu łańcucha życia, tylko wypływają na wodę łódką lub czekają na wsparcie" - mówi Rafał Sroka, koordynator sopockich ratowników. W Jantarze plażowicze działali spontanicznie, na własną rękę. Ewentualną decyzję o utworzeniu łańcucha życia powinien podjąć ratownik. "To on ocenia, czy warunki pozwalają na wejście do wody, a następnie za pomocą megafonu lub głośnych komend prosi tych plażowiczów, którzy czują się na siłach, o wsparcie" - wyjaśnia Sroka. Dodaje, że osoby znajdujące się na plaży mogą samodzielnie organizować akcję ratunkową tylko wtedy, gdy warunki nie budzą żadnych wątpliwości - obowiązuje biała flaga, a tafla wody jest całkowicie dwa typy łańcuchów życia. Podstawowy porusza się wzdłuż linii plaży. Rozpoczyna się przy samym brzegu, a kończy w miejscu, w którym ostatniej tworzącej go osobie woda sięga do szyi. "Na końcu łańcucha powinni znajdować się wyposażeni w odpowiedni sprzęt ratownicy" - podkreśla Sroka. "Jeśli ratowników w pobliżu jest kilku, drugi z nich powinien poruszać się w środku łańcucha i zabezpieczać go przed rozerwaniem się. Trzeci maszeruje tuż przy brzegu, czwarty - idzie za łańcuchem i koordynuje jego ruch" - tzw. łańcucha WOPRZdarza się jednak, że w pobliżu kąpieliska nie ma tylu gotowych do wejścia do wody osób, żeby łańcuch pokrył całą płyciznę. "Wtedy tworzy się drugi rodzaj - ruch łańcucha odbywa się naprzemiennie, tworząc 90-stopniowe łuki. Gdy jedna końcówka posuwa się do przodu, osoba będąca po przeciwnej stronie stoi w miejscu. W ten sposób łańcuch sięgający do połowy płycizny jest w stanie przeczesać cały jej obszar" - tłumaczy ratownik z z tonącymiKiedy faktycznie uda się namierzyć tonącego, należy zachować jeszcze większą ostrożność. Odruchem w takiej sytuacji jest podpłynięcie do tonącej osoby i próba szybkiego wyciągnięcia jej z wody. Ale - jak zaznacza Sroka - człowiek walczący o życie generuje ogromną siłę i stanowi duże zagrożenie dla tych, którzy próbują go ratować."Nawet ratownicy, którzy teoretycznie są przeszkoleni w zakresie bezpiecznego wyciągania tonącego z wody, mogą mieć z tym problem. Mój znajomy ratował kiedyś tonące dziecko - to był mały chłopiec, a połamał mu żebra" - opowiada koordynator sopockiego kąpieliska. Wyjaśnia też, że ratownicy zwykle unikają podawania ręki tonącemu. Jeśli jest przytomny, najpierw podają mu bojkę osób utonęło latem w Polsce?Z policyjnych statystyk wynika, że w samym czerwcu w Polsce utonęło 87 osób. Lipiec na razie jest nieco mniej tragiczny - życie w wodzie straciły do tej pory 52 osoby. Pięć z nich zginęło w ostatnią niedzielę, 24 lipca. To jak na razie najtragiczniejszy dzień w obecnym całym 2021 roku w wyniku utonięcia zmarło 408 osób. Do większości tragedii doszło w rzekach i jeziorach. W morzu utopiło się 26 osób. Rok wcześniej, mimo że pandemia ograniczyła ruch turystyczny, w polskich wodach utonęło aż 460 osób, z czego 25 ofiar pochłonęło zdjęcia głównego: WOPR
Koncerny energetyczne mogą liczyć na marże większe od racjonalnych — twierdzi prezes URE Za rosnącymi cenami prądu nie idą nadmierne korzyści dla energetyki konwencjonalnej, opartej na węglu i gazie — zapewnia z kolei prezes PGE Eksperci zaś oceniają, że w tym roku nie możemy mówić jeszcze o nadzwyczajnych zyskach w energetyce, natomiast już w 2023 r. marże na wytwarzaniu prądu będą "abstrakcyjnie wysokie" Tylko trzy największe koncerny energetyczne mogą zarobić w przyszłym roku na produkcji energii w sumie kilkadziesiąt miliardów złotych — szacuje analityk Santander BM Więcej ważnych informacji znajdziesz na stronie głównej Onetu O marżach krajowych elektrowni zrobiło się głośno po tym, jak światło dzienne ujrzało pismo prezesa Urzędu Regulacji Energetyki Rafała Gawina skierowane do polskiego rządu. Do listu dotarła redakcja Regulator ostrzega w nim nie tylko przed potężnym wzrostem cen prądu dla gospodarstw domowych, ale też przed wysokimi, wręcz nieracjonalnymi zyskami elektrowni. "Uzyskiwane przez wytwórców prawdopodobne marże w roku 2023 mogą być kilkakrotnie większe niż marże racjonalne, wynikające z danych historycznych" — napisał prezes URE, cytowany przez "Niezrozumiała społecznie będzie sytuacja, w której taryfy dla energii elektrycznej i ciepła dla odbiorców końcowych wzrosną w bezprecedensowy sposób, a jednocześnie sektory górnictwa i energetyki będą wykazywały niespotykane dotychczas dodatnie wyniki ze swych działalności" — dodał Gawin. Na konferencji prasowej prezes URE potwierdził te szacunki i zapewnił, że regulator badał różne scenariusze, biorąc pod uwagę wysoką cenę węgla. — W każdym z tych scenariuszy spread wychodził nam powyżej tego, co możemy uznać za racjonalne, biorąc pod uwagę historyczne wyniki. To może być efektem oceny ryzyka związanego z niepewnością co do ceny węgla. Wskazaliśmy, że naszym zdaniem jest potencjał do ponadnormatywnej marży rynkowej — wyjaśnił Gawin. Czytaj także w BUSINESS INSIDER Jeszcze tego samego dnia głos w sprawie zabrał prezes Polskiej Grupy Energetycznej Wojciech Dąbrowski. — Nie ma nadzwyczajnych zysków w energetyce w bieżącym roku. To niebezpieczny mit — podkreślił. — W obecnej sytuacji rosnących cen paliw, ale — co ważne — i realnego zagrożenia ich dostępności, trwającej agresji Rosji na Ukrainę, kosztów CO2, kryzysu polityki klimatycznej Unii Europejskiej oraz inflacji ceny energii na całym świecie rosną. Wszystkie te zjawiska skumulowane razem są dużym obciążeniem dla obywateli i firm, ale nie idą za tym nadmierne korzyści dla energetyki konwencjonalnej — zapewnił Dąbrowski. Zobacz też: Prezes Tauronu: nowy, zielony system energetyczny ustabilizuje ceny prądu Kto mówi prawdę? — Moim zdaniem obaj panowie mają rację, tyle że mówią o zupełnie różnych okresach. Prezes PGE nie myli się, twierdząc, że nadzwyczajne marże w energetyce to mit, bo mówi o roku 2022. Natomiast prezes URE myśli już o taryfach na 2023 r. i przewiduje, że marże na wytwarzaniu energii w przyszłym roku będą abstrakcyjnie wysokie. I ja się z tą opinią w pełni zgadzam — komentuje Paweł Puchalski, analityk Santander BM. Gigantyczny wzrost cen prądu Puchalski podkreśla, że hurtowe ceny energii z dostawą na przyszły rok zanotowały gigantyczny wzrost. W piątek na Towarowej Giełdzie Energii w Warszawie cena megawatogodziny energii w kontraktach rocznych kosztowała 1495 zł, a kilka dni wcześniej niemal 1600 zł. Jeszcze w styczniu tego roku średnia stawka sięgała 627,17 zł/MWh, natomiast w lipcu 2021 r. średnia cena w kontraktach rocznych wynosiła zaledwie 351,22 zł/MWh. W ciągu roku więc hurtowa cena prądu wzrosła ponadczterokrotnie. — Wynika to z zawirowań na europejskim rynku gazu i węgla. Pamiętajmy jednak, że cena rzędu 1600 zł/MWh to nie jest cena, która jest uzasadniona dla każdej elektrowni w Polsce. Na polskiej giełdzie cenę ustala się na podstawie kosztów elektrowni, która wytwarza prąd najdrożej, a więc jest najmniej efektywna i spala najdroższe paliwo. Pozostałe elektrownie na tak wysokiej cenie giełdowej zyskują, bo ich koszty produkcji są znacząco niższe — wyjaśnia Puchalski. Dlatego też obecnie spółki, które mają własny węgiel kamienny bądź elektrownie opalane węglem brunatnym i efektywne bloki, są zdaniem analityka w bardzo dobrej sytuacji. Przewiduje on jednak, że w ich wynikach zobaczymy to dopiero w 2023 r., o ile oczywiście tak wysoka cena hurtowa energii utrzyma się do końca roku. — Nawet zakładając istotną podwyżkę ceny polskiego węgla dla elektrowni, przy tak wysokich hurtowych cenach energii i przy stabilnych kosztach emisji CO2, szacuję, że zysk EBITDA (wynik operacyjny powiększony o amortyzację) na wytwarzaniu prądu trzech największych spółek energetycznych może potencjalnie osiągnąć w przyszłym roku kilkadziesiąt miliardów złotych, o ile obecne ceny na rok 2023 będą cenami, które zrealizuje segment wytwarzania konwencjonalnego — wylicza Puchalski. Trzy największe krajowe koncerny to Polska Grupa Energetyczna, Tauron i Enea — wszystkie kontrolowane są przez Skarb Państwa. Prezes PGE przyznaje, że wysokie ceny prądu wpłyną na wyniki spółek w przyszłym roku. — Dla wytwórców konwencjonalnych, sprzedających energię z dużym wyprzedzeniem, występujące na Towarowej Giełdzie Energii bardzo wysokie ceny energii elektrycznej dotyczą dostaw na rok 2023 i to w tym okresie będą wpływać na przychody wytwórców energii elektrycznej. Natomiast w obecnej sytuacji trudne do oszacowania są ceny węgla, gazu oraz uprawnień do emisji CO2 w przyszłym roku — zauważa Dąbrowski. Puchalski dodaje, że paradoksalnie dla największego wytwórcy prądu, czyli PGE, wysokie ceny węgla mogą okazać się korzystne. — Moim zdaniem w interesie PGE jest, by węgiel kamienny dla polskich elektrowni był drogi. To podbija ceny prądu, a na tym zyskują elektrownie o niższych kosztach, w tym spalające węgiel brunatny czy wykorzystujące odnawialne źródła energii. PGE jest liderem w obu tych technologiach, więc per saldo w mojej ocenie drogi węgiel kamienny to znacząco lepsze wyniki w horyzoncie co najmniej kilkuletnim — twierdzi Puchalski. W I kwartale 2022 r. segment energetyki konwencjonalnej PGE obejmujący działalność elektrowni węglowych wypracował zysk EBITDA na poziomie 0,4 mld zł, czyli niższy o 14 proc. niż przed rokiem. Główny wpływ na obniżenie wyniku miały zdecydowanie wyższe koszty uprawnień do emisji CO2. Inaczej było w Tauronie, który poprawił swój wynik EBITDA w segmencie wytwarzanie z 686 mln zł w I kw. 2021 r. do 895 mln zł w I kw. 2022 r. Enea natomiast zwiększyła zysk EBITDA w tym obszarze w porównaniu z rokiem ubiegłym o 253 mln zł — do 620 mln zł. Specjalny podatek spółkom niestraszny Prezes URE zasugerował rządowi rozważenie wprowadzenia specjalnego podatku od nadmiernych zysków wytwórców energii elektrycznej. Zebrane w ten sposób pieniądze mogłyby zostać przeznaczone np. na działania osłonowe dla gospodarstw domowych, które najpóźniej od stycznia 2023 r. będą musiały zmierzyć się z potężnym wzrostem cen energii elektrycznej. Niewykluczone, że do podwyżek rachunków za prąd dojdzie jeszcze w tym roku. Trzy koncerny energetyczne: Tauron, Enea i Energa zawnioskowały do prezesa URE o podniesienie obowiązujących w tym roku taryf na sprzedaż energii dla gospodarstw domowych. Okazuje się jednak, że wprowadzenie teraz takiego podatku nie miałoby większego sensu z uwagi właśnie na to, że ekstra zyski w energetyce pojawią się dopiero w 2023 r. Tymczasem, zgodnie z rządowym planem, w 2023 r. elektrownie węglowe przejdą już z koncernów energetycznych do Narodowej Agencji Bezpieczeństwa Energetycznego (NABE). Natomiast obecnie koszty spółek rosną i to nie tylko z uwagi na wyższe niż przed rokiem ceny uprawnień do emisji CO2. Tauron jeszcze w tym roku — po okupacji siedziby spółki przez przedstawicieli związków zawodowych — ma wypłacić pracownikom 7 tys. zł brutto "wyrównania inflacyjnego". O sprawie poinformowała górnicza "Solidarność". — Myślę, że spółki energetyczne nie powinny obawiać się potencjalnego wprowadzenia podatku od zysków nadzwyczajnych. Uważam, że w tym roku takich zysków po prostu nie będą miały, może poza segmentem OZE. Natomiast w przyszłym roku elektrownie powinny zostać przejęte przez NABE i to NABE będzie miało ekstremalnie wysokie zyski na wytwarzaniu prądu — zauważa Paweł Puchalski. Dodaje, że z drugiej strony, jeśli rządowy plan złapie poślizg i bloki węglowe zostałyby na kolejny rok w spółkach energetycznych, zyski na wytwarzaniu powinny z naddatkiem pokryć ewentualne straty koncernów na sprzedaży energii dla gospodarstw domowych. — W dłuższym terminie oczywiście od wydzielenia aktywów węglowych moim zdaniem nie ma odwrotu, gdyż w średnim i długim terminie energetyka odnawialna, nuklearna i rozproszona ograniczą rolę energetyki węglowej do mocy rezerwowej — kwituje ekspert Santander BM. Autor: Barbara Oksińska, dziennikarka Business Insider Polska Pod tekstem umieszczono link reklamowy naszego partnera
Obiecałam wnuczce słodziaka, wydałam ponad 800 zł na zakupy w Biedronce i słodziaka nie dostałam - mówi pani Bożenna, samotna emerytka z Łodzi, dodaje, że sieć żeruje na uczuciach dzieci. Słodziak miał być przeznaczony dla 9-letniej wnuczki. Biedronka tłumaczy, że rozpatruje "jednostkowe zgłoszenia" niezadowolonych klientów, ale akcja jest "wielkim sukcesem".Akcja promocyjna Biedronki trwała od sierpnia. Na dużą maskotkę słodziaka trzeba było zebrać 60 naklejek, zaś jedna naklejka to zakup za minimum 40 zł. Pani Bożenna (pełne dane do wiadomości redakcji) takich zakupów za co najmniej 40 zł, dokonała 20 razy, wydając co najmniej 800 zł. Słodziaki do obioru były w sklepach między 17 listopada a 1 grudnia, acz z istotnym - jak się okazuje - zastrzeżeniem: "do wyczerpania zapasów". Tymczasem z doświadczeń pani Bożenny wynika, że tych zapasów w ogóle mogło nie być. Łodzianka wymieniła nam dziewięć lokalizacji sklepów w Łodzi, w których odmówiono jej wydania maskotki, napisała też oficjalny protest do Za każdym razem ekspedientki tłumaczyły, że maskotek nie ma, rozmawiałam z kierownikami sklepów i słyszałam to samo wytłumaczenie, nawet jeden ochroniarz mi współczuł twierdząc, że ta akcja to manipulacja - mówi nam pani Bożenna - Niektóre ekspedientki radziły, by do sklepu przyjść zaraz po otwarciu. Byłam trzy razy w trzech różnych sklepach, a pudełka z maskotkami były już puste! I to jest dowód, że łatwowiernych klientów po prostu oszukano, by tylko zostawili w sklepie swoje pieniądze. Moja 9-letnia wnuczka jest zawiedziona i to bardzo. Nie rozumie tego, jest jej przykro. A nie sądzę by tylko mnie tsak oszukano, chodzi też o inne Biedronka na te zarzuty odpowiada wymijająco, acz przyznaje, że rozpatruje "jednostkowe zgłoszenia".Nasza akcja cieszyła się ogromnym zainteresowaniem klientów - mówi nam Justyna Rysiak, menedżer ds. relacji zewnętrznych w sieci Biedronka. - Słodziaki można było odbierać przez 14 tygodni i wydawaliśmy je do 1 grudnia. Aktualnie nasze Biuro Obsługi Klienta rozpatruje jednostkowe zgłoszenia dotyczące maskotek. Na podstawie naszych analiz możemy stwierdzić, że ponad 99 proc. klientów, którzy chcieli odebrać Słodziaka, już to zrobiło. Tegoroczna akcja Gang Słodziaków okazała się rekordowa i pozwoliła rozdać ponad 7,2 mln maskotek i 620 tys. ofertyMateriały promocyjne partnera
co będzie po słodziakach